21 kwietnia 2014

PROLOG. Część III





Brązowowłosy myślał gorączkowo nad strategią uratowania siostry. Po chwili wpadł na pomysł:
      - Chcesz zagrać w grę? Zagramy w hopsanki! Tak jak codziennie. Zobacz, jakie to proste... - powiedział zwyczajnie, jak podczas kontrolowanej zabawy. Następnie poczynił krok, a lód trzasnął pod wpływem jego ciężaru, wskutek czego na twarzy chłopaka przewinął się cień grymasu. Jednak zaraz błąd wyolbrzymił, starał się uspokoić siostrę. Ona się wyprostowała, zaśmiała serdecznie. Jack przesunął się skocznie jeszcze o dwa kroki w prawo i w końcu stanął pewniej na grubszej racji lodu. - Teraz Ty - Z uśmiechem maskującym trwogę zachęcił ciepło dziewczynkę żeby przesunęła się w jego stronę. Ona poruszyła się niespokojnie, zachwiała i wygięła dziwnie; postępując tylko o kilka centymetrów, a nieubłagalny lód pękał dalej - No, jeszcze troszeczkę... - wysapał Jack do siostry prężąc się ku niej w rozciągnięciu tak, aby przyciągnąć ją do siebie końcem swojej długiej i haczykowatej laski. Wtem całymi siłami wyciągnął się wprzód, pochwycił dziewczynę, zagarnął i mocno przyciągnął ku sobie; jednocześnie przerzucając samego siebie na jej miejsce a brązowowłosą w miejsce grubszego lodu. Oboje upadli, a po chwili zaczęli ostrożnie wstawać. Jack wsparł się niepewnie i popatrzył na siostrę zapominając o pękającym lodzie pod stopami. Stanął, uśmiechnął się; a dziewczyna, będąca cztery kroki przed nim, odwzajemniła uśmiech ukazując swój komplet białych mleczaków. Jack roześmiał się stojąc na środku jeziora. Poczuł się bezpiecznie, uratował siostrę. Wtem jego śmiech się urwał. Pod jego stopami nagle pękł lód. Stracił równowagę. Doznał szoku. Jego czubek stopy jako pierwszy przeszył powierzchnie lodowatej wody. Zdążył jęknąć, gdy bezwładnie całe jego ciało zanurzyło się w krystalicznej cieczy.
      W maglinie przytomności, będąc już pod powierzchnią - zobaczył ten raz ostatni, w załamaniu wody, oblicze swojej siostry i pomyślał tylko: "Jak ja bardzo ją kocham... chciałbym, chciałbym ją tylko przytulić, ten ostatni raz przytulić bym ją chciał...
A świadkiem ofiary były jedynie szumiące drzewa, i wzorzyste szrony, i księżyc zastygły KSIĘŻYC!


.~*Koniec prologu*~.




2 komentarze:

  1. Ładnie to opisałeś :)
    Mam nadzieję, że wpleciesz potem jakieś swoje wątki i historia stanie się prawie w 100% twoja :)
    Czekam na więcej i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń