22 kwietnia 2014

PRZEDROZDZIAŁ. Część II



      Drzwi wbrew zamierzeniom przybysza trzasnęły pod wpływem wichru zrzucając z górnej krawędzi zalegający puch. Dziewczyna cała zdyszana stanęła pochylona w półmrocznym przedsionku nie mogąc złapać tchu. Uspokoiwszy się trochę zdjęła kozaki, otrzepała płaszcz z resztek śniegu który zaczynał już powoli topnieć i obwiązała kawałkiem materiału swoje krwawiące kolano, ponieważ nie chciała zamartwiać chorej mamy. Potem przesunęła się wprzód i lekko schyliła ponieważ wejście do następnej izby było niskie, a już wchodząc do pomieszczenia w jej oczach zatańczyły płomienie ognia którego blask rozpalił jej lica i otoczył swym ciepłem.
      - Mamusiu! Wróciłam! - powiedziała w radości wzruszenia dziewczyna uśmiechając się bardzo szczerze, jednocześnie zbliżając się do leżącej w łóżku kobiety z wyciągniętymi rękoma.
      - Oh, tak się cieszę! - odpowiedziała z serdecznym uśmiechem mama tuląc córkę, a tuląc uczuła że dziewczynka jest zraniona; strapiona spytała więc - Czy coś ci się stało?
      - Tak, tak; ale to nic, to nic... - odparła jednocześnie cofając kolano, po czym dodała szeptem - Nie przejmuj się tym. - a następnie zwolniła uścisk, zasiadła na skraju łóżka na białej lecz trochę już przepoconej pościeli, wyciągnęła zielonkawą fiolkę z kieszeni i dodała wesołym tonem - Patrz, mam dla Ciebie lekarstwo! - na co mama odpowiedziała uśmiechem; a była wyczerpana, więc dziewczyna zachęciła ją do snu.
      Następnie długowłosa wstała pozostawiając po sobie drobne wgniecenie w prześcieradle po czym podeszła do drewnianego kredensu na którym stał stary zegar, czajnik, kilka misek i reszta kuchennych przedmiotów, których cienie radośnie błądziły po ścianie wprawiane w ruch tańcem ognia.
Dziewczyna prędko znalazła duży, kryształowy kubek i nastawiła wodę. Pachniało korzeniem. W międzyczasie zmyła parę naczyń, a gdy po chwili usłyszała charakterystyczne gwizdanie - chwyciła czajnik i zalała garstkę ziół wrzątkiem, dodając rzadką-błękitną zawartość wcześniej zdobytej fiolki. Nagle wzdrygnęła się. Coś ją zaniepokoiło; jednak wzięła kubek i, cały czas mieszając, skierowała się w stronę chorej która zdążyła już zasnąć. Następnie postawiła parujący kubek na nocnej szafeczce obok łóżka, aby trochę ostygł.
Potem dziewczyna usiadła spowrotem obok mamy i popatrzyła na nią smutno. Nie chciała pytać jak się czuje, bała się odpowiedzi. Spuściła wzrok i sposępniała w troskach. Chciałaby zatrzymać ten przepełniony spokojem moment na zawsze. Przysnęła.
      Nagle, wpuszczając do pokoju podmuch wiatru, który przygasił chwilowo ogień świecy, do pokoju wparował z trzaskiem wielki i tłusty mężczyzna w podartym płaszczu. Dziewczyna zastygła w ogromnym zaskoczeniu i zdążyła tylko powietrze przezroczyste wciągnąć, gdy on wrzasnął:
      - To na pewno ONA! - Opluł się tłuścioch w gniewie. - BRAĆ JĄ!! - Dodał dławiąc się swym grubym jęzorem.





2 komentarze:

  1. Opowiadanie bardzo ciekawe. Nie zauważyłam błędów. Powodzenia, życzę dużo weny.
    P.S. Blog naprawdę mnie zainteresował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, to jest dla mnie ważne.
    Od razu mam do Ciebie prośbę. Ponieważ trudno mi rozpromować mój blog - powiedz proszę o nim innym. Z góry dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń