17 maja 2014

PRZEDROZDZIAŁ. Część XII





      Wszędzie walały się materiały i drogie jedzenie. Muzyka grała. Falowania brązowego płaszczu wtórowały jej wdzięcznym ruchom. Evanlyn modliła się tylko, aby wszystkie jej kończyny wyszły z całego przedsięwzięcia bez szwanku, ponieważ dygający się Karel stanowił spore zagrożenie. Chłopak, choć sympatyczny, był typową ślamazarą - jednak w gruncie rzeczy, choć rycerzem w nierdzewiejącej zbroi nie był, to dziś wieczór uratował ją przed karą okrutną; prace przy studni należały do wyjątkowo srogich. Dlatego też Evanlyn, w geście wdzięczności, uśmiechnęła się do niego blado, czego od razu pożałowała - ponieważ Karel właśnie potrząsnął nią mocno i przyciągnął do siebie tak, że dziewczyna plasnęła o jego brzuch, który zatrząsł się jak karp w galarecie. 
      Sędzia wydawał się być najbardziej uradowanym całym zajściem. Pomimo, że niewiele widział wskutek odległości, to i tak echo jego śmiechu niosło się po wszystkich kątach; a śmiał się bardzo serdecznie, uwydatniając swoje odstające, czerwone policzki (na co prawdopodobnie mógł mieć wpływ narkotyzujący, ananasowy obłoczek). Jednak zgromadzonych uczestników bankietu nie za bardzo to obchodziło, widocznie byli przyzwyczajeni do podobnych niuansów, ponieważ Sędzia słynął z haseł typu "wszystkiego w życiu należy spróbować", czy jakoś tak. 
      Taniec dobiegał właśnie końca, dlatego Evanlyn akcentując schyłek ostatniego taktu, przyjęła postawę, którą uważała za względnie kończącą; wtedy też, jej taneczny partner, uporawszy się z poplątanymi nogami, również kończąc, przystanął krzywo. Brawa które dało się słyszeć były skąpe, jednak Karl i tak zaliczył ten wieczór do jednego z najlepszych w życiu; poczuł coś do Evanlyn. 
Dziewczyna czuła się niezręcznie, nie wiedziała co dokładnie ma teraz zrobić. Chłopak odczuł jej niepokój i powiedział łagodnie, starając się mówić dostojnie; jednak i tak miał specyficzny styl przemawiania:
      - Dziękuję za taniec, Evanlyn, za twój taniec dziękuję. Tak jak była umowa, jesteś już wolna. - zakończył posępnie, ponieważ ciężko było mu się rozstać z pięknością; która dalej nie wyglądała na przekonaną. Evanlyn była pełna obaw i podejrzeń, stała tak poważnie, niewzruszona - niczym kamienna skała, wokół której mógł utonąć statek. Stali tak oboje oddychając powietrzem, które rozrywało ich płuca; jednak nie oddychali równomiernie; a powietrze wcale nie było teraz bezbarwne, miało kolory tęczy. Oddychanie to bardzo ważna czynność, jednak jeszcze nigdy nie połączyła dwojga ludzi. Jak rzadko ludzie myślą o oddychaniu, pomyślała dziewczyna.
Karl otworzył jeszcze kilka razy usta,jakby chcąc coś powiedzieć, ale za każdym razem je zamykał, coś powstrzymując; a w końcu spuścił głowę; a w tym czasie paznokcie dziewczyny zwisały w dół, wrośnięte w jej delikatne palce. 
      - Chciałbyś coś jeszcze powiedzieć? - powiedziała sucho, odwracając głowę. Chłopak natomiast zareagował, niczym pies, na jej głos; a w jego oczach na chwilę rozpaliła się nadzieja i zastrzygł uszami. 
      - Tak, y, to znaczy... - zawahał się chwilę, po czym wypowiedział przedziwne słowa - Wiem, że jestem brzydki, wiem - powtarzał niektóre wyrazy, tworząc jakby echo dla własnych słów. - Wiem, wiem że nie wyglądam za ładnie, to znaczy, no, że trochę dziwny jestem. - mamrotał patrząc w ziemię. - Ale nie chcę cię skrzywdzić, absolutnie nie chcę żebyś została zraniona. Wiesz... Ten kupiec to jest bardzo zły człowiek. Musisz, musisz na niego uważać. Chcę żebyś na niego uważała. - zakończył, a Evanlyn nabrała tchu i spojrzała raz jeszcze na niego, jednak tym razem inaczej. Bezprecedensowe. Nie rozumiała. Miała uniesione lekko brwi, a brązowy płaszcz zawisał na jej ramionach. Nie wiedziała co powiedzieć, nie pierwszy raz dziś wieczór zresztą. Teraz bacznie go badała, próbując zrozumieć intencje, a prostolinijność Karla otworzyła lekko jej wielkie, choć zamknięte dla obcych serce. Wtem też Karl dostrzegł błysk porozumienia w jej oczach, który jednak zaraz potem prędko znikł. Jednak chłopak pochwycił prędko tę nadzieję, mówiąc - Wiesz, masz. Zatrzymaj to, jako prezent ode mnie to zatrzymaj. - co mówiąc zdjął z grubego palca swój pierścień z klejnotem i włożył go w łataną kieszeń płaszcza dziewczyny; a ona nie protestowała. - Przyjdź do mnie, proszę. Wróć kiedyś. To głupie, wiem, ale chciałbym być z tobą więcej. - przełknął ślinę. -To wszystko. - powiedział, znieruchomiał i odwrócił się niespodziewanie prędko, nie chcąc przedłużać niezręcznej dla dziewczyny sytuacji; po czym zaczął się smutnie oddalać. 
      - Dziękuję Karl - powiedziała ciepło za nim; a on to usłyszał, ponieważ na chwilę przystanął, po czym pomaszerował dalej lekko podrygując i będąc bardzo uśmiechniętym, ale tego już dziewczyna nie zobaczyła. Potem już tylko, kiedy Evanlyn kierowała się w stronę drzwi wejściowych, popatrzył za nią i odprowadził ją wzrokiem; oto właśnie spotkał osobę, która może być lekarstwem na jego samotność. Jednakże on również nie słyszał tego, jak dziewczyna powiedziała "kiedyś tu wrócę, Karl". 
      Następnie Evanlyn mijając schody i komnaty, a po chwili wydostawszy się z pałacu, czym prędzej skierowała swoje kroki w stronę chatki. A właściwie swoje susy, ponieważ biegła; lecz biegła w radości, rozradowana tym, że właśnie zdobyła pierścień, za który kupi potrzebne dla chorej matki leki. Właśnie, leki; fiolka. Fiolka... Fiolka! Przypomniało się jej, że Kupiec coś mówił o kradzieży fiolki... Zaraz, chodzi o moment, kiedy fiolka wypadła jej z kieszeni? Czyli, czyli to, co wlałam matce do herbaty, to nie były leki!? - dziewczynie skurczyły się źrenice oczu, całą oblał zimny pot, a serce zakrzepło. Nie myślała racjonalnie. Była pewna, że w fiolce jest trucizna.  


~*Koniec przedrozdziału*~.




2 komentarze:

  1. To dopiero początek tej opowieści. Będzie trochę smutno i dramatycznie, jednak potem obiecuję rozluźnienie.
    Ten blog w końcu jest dla was i dla mnie. Piszę to, żebyście mieli świadomość, że możecie mieć wpływ na losy bohaterów/ dodanie nowych bohaterów. Jack będzie na pewno, jednak zastanawiam się nad dodaniem Czkawki...
    ~Jakub

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakubie, możesz swój komentarz napisać w notce - pod lub nad nią, więc nie pisz w komentarzach. A do opowiadania to robi się ciekawie. Z chęcią czekam na kolejną.
    P.S. Możesz robić dłuższe notatki, ale później wstawiać. Ten rozdział był idealny :-)

    OdpowiedzUsuń